Nie jest łatwo być nastolatkiem ani dopiero wkraczać w ten wiek. Bycie nastolatkiem lub wchodzenie w tę fazę rozwoju z aparatem ortodontycznym może być jeszcze trudniejsze. Jeśli właśnie starasz się pomóc swojemu dziecku radzić sobie z nowym aparatem ortodontycznym, przedstawiamy Ci pomocne informacje od rodziców, którzy mają to już za sobą.
Gdy dziecko nie zawsze Cię słucha
Nauczenie mojego syna, by odpowiednio dbał o swój aparat, wymagało dużo cierpliwości. Druciki często się łamały. Zamki co chwilę się odpinały. Podejrzewam, że w szkole brał do buzi ołówki, jadł lizaki i landrynki, a o konsekwencjach nie miał mu kto przypomnieć.
Jednak po wizytach u ortodonty jego nawyki zaczęły się zmieniać. Ortodonta wyjaśnił mu, że będzie musiał nosić aparat o wiele dłużej, jeśli nie wyzbędzie się złych nawyków. Te rozmowy sprawiły, że aparat już nie psuł się tak często. Niektóre dzieci bardziej słuchają obcych osób niż własnych rodziców. W tym przypadku słowa ortodonty znaczyły więcej niż moje. I bardzo dobrze. Najważniejsze, że zadziałały”.
- Sebastian M.
Pierwsza faza leczenia ortodontycznego
„Moja córka zaczęła nosić aparat wcześniej niż jej starszy brat. Gdy miała siedem lat, jej zęby były w złym stanie. Miała tyłozgryz i bardzo krzywe zęby. Idealnie nadawała się do pierwszej fazy leczenia ortodontycznego. Dzięki specjalnemu ekspanderowi podniebiennemu można było zauważyć u niej wyraźną poprawę w ciągu kilku miesięcy. Kształt jej jamy ustnej zmienił się do tego stopnia, że aparat ortodontyczny stał się bardziej skuteczny. Patrząc z perspektywy czasu, sądzę, że rozpoczęcie pierwszej fazy leczenia ortodontycznego było warte dodatkowych kosztów. Dzięki temu córka ma teraz piękne, proste zęby”.
- Sebastian M.
Uczenie dziecka odpowiedzialności
„Noszenie aparatu ortodontycznego pozwala nauczyć dzieci odpowiedzialności, a w dodatku widzą one wyraźne konsekwencje, jeżeli nie przestrzegają ustalonych zasad. Uczą się w ten sposób samodyscypliny – podczas noszenia aparatu muszą zrezygnować z gumy do żucia, popcornu, landrynek itp. Muszą też zawsze pamiętać, gdzie zostawiły swoje aparaty retencyjne. Powiedziałem im, że gdy wychodzą z domu, mają zabrać ze sobą retainery – tak samo jak klucze, portfel i telefon komórkowy. Zapowiedziałem im też, że jeśli zgubią te aparaty, pokryją połowę kosztów ich wymiany. Muszą więc bardzo ich pilnować, nawet jeżeli będzie to oznaczało przekopywanie kosza na śmieci”.
- Sebastian M.
Znalezienie odpowiedniego ortodonty
„Znajomi polecili mi kilku ortodontów. Pierwsze wrażenie jest naprawdę ważne, nawet jeśli to tylko rozmowa telefoniczna. W pierwszej klinice ortodontycznej, do której się dodzwoniłam, odniosłam wrażenie, że robią mi dużą przysługę i to ja będę musiała się dostosować do nich. Nie trzeba chyba dodawać, że więcej tam nie zadzwoniłam. Za to w drugiej klinice osoba, która odebrała, była miła, życzliwa i dobrze rozumiała, że było to dla mnie coś ważnego i kosztownego, zwłaszcza, że chciałam, by aparat nosiła cała trójka moich dzieci. Dostałam uprzejmą odpowiedź na każde zadane pytanie. Umówiłam wszystkie swoje dzieci na wizyty w tej klinice, żeby dobrać odpowiedni sposób leczenia. Zarówno badania, jak i rozmowy z ortodontą były bardzo szczegółowe. Wykonał zdjęcia rentgenowskie oraz sporządził plan leczenia, a w dodatku podał koszty z podziałem na te, które trzeba będzie pokryć z własnej kieszeni i te, które pokryje towarzystwo ubezpieczeniowe. Ponadto dostałam wiele szczegółowych informacji na temat każdego dziecka – ortodonta przekazał mi zdjęcia rentgenowskie, podał termin zakończenia poszczególnych etapów leczenia, wyliczył koszty oraz poinformował nas o przewidywanym czasie leczenia. Dostaliśmy również broszurę z dokładnymi wskazówkami, jak dbać o aparat. Po ostatniej wizycie byłam pewna, że znalazłam odpowiedniego ortodontę dla swojej rodziny i miałam jasny plan poszczególnych etapów leczenia”.
-Anna_.
Finansowanie aparatu ortodontycznego
„Aparaty nie są tanie! Muszę przyznać, że doznałam lekkiego szoku, gdy dowiedziałam się, ile będą kosztowały. Mam trójkę dzieci i sama też potrzebuję aparatu, więc zapytałam, na jaki rabat mogę liczyć, choć tak naprawdę niczego nie oczekiwałam. Dowiedziałam się, że pierwszy będę musiała opłacić w całości, a na każdy kolejny otrzymam 5% zniżki. Potwierdza to teorię, że zawsze warto pytać. Na początku zdecydowałam się na aparat dla jednego dziecka i rozpoczęliśmy wszystkie niezbędne czynności przygotowawcze. W następnym roku można było wprowadzić już stały aparat ortodontyczny. W kolejnym roku drugie dziecko założyło aparat, a rok później - trzecie”.
-Anna_.
Różne dzieci - i różne podejście do dbania o aparat ortodontyczny
"W tym roku ortodonta zdjął aparaty moim synom – 17-letniemu Adamowi i 15-letniego Markowi. Dzięki temu obaj mają piękny uśmiech, chociaż ich podejście do noszenia aparatu i dbania o niego było zupełnie inne. Adam przywiązuje dużą wagę do swojego wyglądu. Dużo czasu spędza przed lustrem. Bardzo dba o swoje włosy, strój i higienę osobistą, a w dodatku ma własny styl”. Adam zwracał dużą uwagę na swoje zęby i był dumny z postępów leczenia. Najbardziej cieszył się, gdy dostawał co miesiąc nowe kolorowe gumki i gdy mógł pochwalić się czystymi zębami. Marek to zupełnie inne dziecko. Uwielbia piłkę nożna i łowienie ryb, ale nie przywiązuje dużej wagi do higieny. Jest w takim wieku, że po prostu go to nie obchodzi. Do tego stopnia, że jego młodszy brat często mu mówi, żeby się wykąpał”. Marek dbał o higienę zębów nie bardziej niż o swoje stopy... Czyli w stopniu bardzo podstawowym i tylko wtedy, gdy było to konieczne. Jednak od czasu, gdy zaczął myć zęby dwa razy dziennie, używając szczoteczki elektrycznej, jego higiena jamy ustnej znacznie się poprawiła i tak już zostało.
-Robert B.
Już nie boi się uśmiechać
„Patrząc na zdjęcia mojej rodziny, można łatwo zauważyć, że mój syn miał piękny, szeroki uśmiech do około piątego roku życia. Później przestał się uśmiechać na zdjęciach, a gdy mówiliśmy „uśmiech”, miał nieszczęśliwą minę. Nie lubił swojego wyglądu, a po jakimś czasie nawet nie chciał, żeby mu robiono zdjęcia.
Ale zaczął się znowu uśmiechać jakieś 4 miesiące po założeniu aparatu. Podobały mu się kolorowe gumki i wydaje mi się, że lubił się nimi chwalić. Ucieszyłem się wtedy, ale wciąż nie byłem przygotowany na metamorfozę, która dokonała się po ściągnięciu aparatu! Mój mały introwertyk przekształcił się w ekstrawertyka - i to w ciągu jednej nocy! Teraz jest cały szczęśliwy, gdy ktoś w pobliżu ma aparat fotograficzny. Na naszych zdjęciach z wakacji bez przerwy jest roześmiany! Szeroko się uśmiecha, gdy opowiada o swoich zainteresowaniach, a jego śmiech jest zaraźliwy! Każdy mu mówi, że jest bardzo przystojny, a jemu bardzo się to podoba. Doszło do tego, że ma taką samą fryzurę jak jego ulubiony piłkarz, pożycza najlepsze ciuchy z szafy swojego starszego brata i zaczął nawet używać mojej wody kolońskiej!”
-Robert B.